Zaznacz stronę

Tytuł tego tekstu jest troszkę przesadzony, ale jest to przesada celowa. Bo to, co niektórzy traktują jak hobby i na co są w stanie poświęcać godziny ze swojego wolnego czasu, czując przy tym przyjemność, to inni traktują jak przykry obowiązek. Z czego wynika stosunek do gotowania? I czy da się zamienić przykrość w radość?

Gotowanie mamy we krwi

Człowiek gotuje, odkąd odkrył, że potraktowane wysoką temperaturą, mięso staje się łatwiej strawne. Nie tylko mięso, także warzywa o twardych włóknach, mięknących w gorącej kąpieli, ziarna, których łupiny pękają pod wpływem ognia, uwalniając pożywne wnętrza, jajka przybierają przyjemną w smaku formę i ugotowane na twardo, można je dłużej przechowywać. Ale można domniemywać, że w „przygodzie” z gotowaniem po pierwsze chodziło jednak o mięso.

Dla człowieka, który ze swej zwierzęcej natury jest wszystkożerny, mięso nie musiało stanowić podstawy diety, ale na pewno było jej cennym uzupełnieniem. Mięso to koncentrat kalorii. Objętość niewielka, zysk energetyczny duży. Tyle, że na surowo trudno pogryźć, więc jest bardzo ciężkostrawne. Do tego może zawierać czasem i śmiertelnie niebezpieczne drobnoustroje. Wszak mięso szybko się rozkłada. Ale upieczone, albo ugotowane? Mięknie, staje się łatwiej przyswajalne i bezpieczniejsze. Wysoka temperatura usuwa bakterie, wirusy, grzyby. 

Kuchnia na miarę życia i śmierci

Nic w tym dziwnego, że miejsce służące obróbce pożywienia stanowi od niepamiętnych czasów najważniejsze, centralne miejsce ludzkich siedzib. W jaskiniach i pierwszych chatach archeolodzy znajdują ślady po paleniskach, które służyły ludziom potrójnie – ogrzewały wnętrza, oświetlały je i stanowiły pierwsze prymitywne kuchnie. 

Wiedza dotycząca tego co i w jaki sposób na nich przyrządzić musiała być bardzo cenna. Jakie przyprawy dodać do mięsa? Które rośliny są jadalne, a których lepiej unikać? W jaki sposób przygotować grzyby, by dodawały smaku i nie powodowały problemów zdrowotnych? Jak zachować zebrane plony na zimę? Czym karmić dzieci, a czym łagodzić dolegliwości osób starszych? Odpowiedzi na te pytania ratowały całe społeczności przed chorobami i śmiercią z głodu.

Gotowanie było więc od samego początku ludzkiej cywilizacji niezmiernie ważne. I takie pozostało do dziś. Wszyscy (prawie wszyscy) od czasu do czasu gotujemy. Jedni z entuzjazmem, inni z ciężkim westchnieniem. 

Dlaczego kochamy gotować. Dlaczego nie znosimy gotować?

Dzisiejsze czasy różnią się bardzo od tych, w których umiejętność gotowania była kwestią przeżycia. Dziś można mieć kiepsko zaopatrzoną kuchnię, albo i nie mieć jej wcale, skoro wystarczy wyjść z domu, udać się do najbliższego lokalu gastronomicznego i już – obiad z głowy. I to jest ok, i w tym nie ma niczego złego. 

Jednak większość z nas przynajmniej od czasu do czasu korzysta z własnych narzędzi i sprzętów kuchennych i stara się przygotować coś pysznego i pożywnego zarazem. Niektórym wychodzi to lepiej, innym gorzej, a są i tacy, którym wcale. I tu pewno kryje się pierwsza odpowiedź na pytanie, dlaczego ktoś nie lubi gotować. Nie lubimy robić rzeczy, których robić nie potrafimy. 

Jeśli się starasz, spędzasz godziny na zakupach, studiowaniu przepisów, a potem skrupulatnym ich wykonywaniu, a potem ani Tobie, ani Twoim gościom posiłek nie smakuje, to zrozumiałe, że się poddajesz, rzucasz nożem i łyżką i krzyczysz: „gotowanie nie jest dla mnie!”. Może nie jest. Jednak to wysoce nieprawdopodobne.

Pewnie, że w przypadku gotowania, jak w przypadku każdej innej sztuki, przydaje się odrobina talentu. Ale reszta to praktyka, praktyka i jeszcze raz praktyka. O ile realizowana na dobrym sprzęcie (tak, dobrze wyposażona kuchnia, w tym wysokiej jakości, ostre noże, są ważne 😉), w oparciu o solidne podstawy (na początek warto skorzystać z podpowiedzi kogoś doświadczonego, może np. podczas kursu gotowania?) i z odpowiednim podejściem – w końcu na pewno przyniesie satysfakcję.

Właśnie – odpowiednie podejście do gotowania. Bardzo ważna sprawa. 

Są dwa rodzaje kucharzy-amatorów. Jedni traktują swoją codzienną powinność jak mękę, od której nie da się uciec. Drudzy cieszą się perspektywą krojenia, mieszania, dosmaczania i obserwowania, jak w piekarniku równo rośnie ciasto. Jedni i drudzy robią to samo. Tylko tych pierwszych to martwi, tych drugich raduje.

Jeśli podejdziemy do kwestii kuchennych jak do codziennego, uciążliwego obowiązku, to faktycznie, perspektywy nie rysują się wesoło. Obowiązek, zatem przykrość. Coś, co się chce mieć szybko z głowy. Odbębnić. Bez serca. Wkładając minimum wysiłku. Tylko… w tej sytuacji rezultat też ma szansę być minimalny, smak co najwyżej poprawny, a satysfakcja żadna.

Jeśli jednak zmienimy nastawienie i pomyślimy o gotowaniu jak o swego rodzaju misji (dobre jedzenie zapewnia przeżycie, dostarcza przyjemnych doznań kulinarnych, zachowuje nas w zdrowiu, jednoczy przy wspólnym stole etc.), mamy szansę zmienić swój stosunek do tej czynności. A kiedy doposażymy naszą kuchnię w sprawnie działający sprzęt (tak, noże są ważne 😉), będzie nam nie tylko przyjemniej, ale i prościej.

Sławomir Bieroń – znawca i pasjonat sztuk kulinarnych

Zdjęcia: OMC (dla sklepu Souschef.pl)