Zaznacz stronę

Tak, znam osoby, które nożem Szefa kuchni obierają ziemniaki. Wiem, da się. Ale czy faktycznie trzeba się aż tak narażać? Rozumiem, że są mistrzowie ostrza, którzy w operowaniu swoimi japońskimi nożami doszli do takiej perfekcji, że nie straszne im są rzodkiewki czy korniszonki. I robią z nich małe dzieła sztuki. Tylko ja się pytam, dlaczego?

Nie za długie noże kuchenne

Jedne z najkrótszych ostrzy jakie pojawiają się w zestawieniach producentów noży kuchennych to takie zwane Paring. Długość w granicach 80-90 mm pozwala na poręczne operowanie przy wszystkich czynnościach wymagających niesłychanej precyzji. I nie mówię tutaj o rzeźbieniu w warzywach. Wystarczy zwykłe obieranie ziemniaków. Żeby zrobić to szybko, sprawnie i nie zmęczyć dłoni potrzebny jest właśnie taki maluch. No i jeszcze są owoce. Te także obieramy i rozkrawamy nożem typu Paring. Długość rękojeści w granicach 100 mm zapewnia idealny i pewny uchwyt dla dłoni. Nic się nie wyślizgnie. A niewielkim ostrzem operujemy dokładnie w tym miejscu, w którym chcemy.

Nóż kuchenny o krótkim ostrzu też jest potrzebny w kuchni

No dobra, a co jeśli jednak chcecie coś sobie fikuśnie wykroić w jabłku, usunąć sprytnie „czarne oczko” z ziemniaka lub też rozkroić marchewkę czy ogórka w uroczego skrzata (dzieci kochają takie cuda). To szybko zamieniamy nóż na taki typu Peeling. Wymiary pozostają podobne ale charakterystycznie zakrzywiona klinga pozwala na dokładniejsze operowanie bardzo wąskim (i właśnie zakrzywionym) czubkiem. Tutaj już tylko wyobraźnia was zatrzymuje. Dla tego noża nie ma rzeczy niemożliwych do wykrojenia.

Sławomir Bieroń – znawca i pasjonat sztuk kulinarnych

Zdjęcia: OMC (dla sklepu Souschef.pl)