Zaznacz stronę

Miłość do dobrego jedzenia bardzo często zaszczepia nam się w domu. Jeśli mama, tato, babcia, dziadek, siostra albo brat lubią i potrafią gotować, reszta rodziny może mówić o życiu w kulinarnym raju. Ma on jeszcze i ten plus, że umożliwia rozpoczęcie nauki gotowania od bardzo młodego wieku.

Dzieci to mali obserwatorzy

Dzieciństwo to w ogóle czas intensywnej nauki. Nim młodziak trafi do przedszkola i szkoły, uczy się w domu. Chętnie przez obserwację. Dlatego, także w przypadku sztuki gotowania, by móc ją opanować, najlepiej jest mieć obok siebie kogoś, kto potrafi to robić.

Jeśli kilkulatek ma szansę spędzać sporo czasu w kuchni, przyglądając się przygotowującym potrawy dorosłym, i jeśli oczywiście ma w sobie to „coś”, wrodzoną pasję do kucharzenia, z pewnością będzie z zainteresowaniem przyglądał się czynnościom towarzyszącym gotowaniu. Tym chętniej, że kuchnia to chyba najbardziej dynamiczne pomieszczenie domu. Tu się tyle dzieje!

Dzieci to świetni pomocnicy

Samo przyglądanie się gotującej mamie czy gotującemu tacie może się szybko okazać nużące dla trzy- czterolatka. Zobaczywszy, co i jak należy zrobić, dzieciak będzie z pewnością wyrywać się do tego, żeby działać samodzielnie.

To kluczowy moment dla wspomożenia nauki gotowania. Wiadomo, że dorośli nie zawsze będą życzyć sobie sous chefa, który rozsypuje dookoła siebie mąkę, rozlewa mleko i ogólnie robi sporo zamieszania i bałaganu. Jednak trzeba mu na to pozwolić. Z każdym gotowaniem będzie lepiej, i nim się spostrzeżemy, zyskamy w dziecku wartościowego kuchennego pomocnika.

Dzieci mają wyczulony smak

Szczególnie, jeśli gotujemy dla najmłodszych, dobrze będzie poprosić o pomoc któregoś chętnego dzieciaka. Mają one więcej kubków smakowych od nas, dorosłych, są też bardziej wyczulone na rozmaite smaki. Drobne „niesmaczności”, których my możemy nie być świadomi, mały kucharczyk wyłapie w mig!

Zresztą, dopuszczenie potomka do kręgu kuchennie wtajemniczonych pozwoli mu czy jej poszerzać menu potraw, które uznaje się za ulubione. Dzieci często nie chcą próbować nowych smaków (nie bez powodu w menu dziecięcym restauracji są zwykle: pomidorowa oraz nuggetsy z frytkami), wspólne gotowanie niejako z automatu wiąże się z kosztowaniem, próbowaniem i testowaniem, które można potraktować jako ważne zadanie, jakie maluch ma do wykonania.

Żadne dziecko nie jest zbyt małe, by zacząć uczyć się gotowania

Jeśli mamy w domu kogoś niewielkiego, kto aż rwie się do sztućców i garnków, nie czekajmy, aż urośnie. Do tego czasu kucharski zapał może już dawno opaść. Lepiej od razu zacząć podsycać w dziecku pasję do gotowania i nawet dwu- trzylatkowi zacząć powierzać dostosowane do wieku zadania.
Taki maluch może już przecież podawać i odnosić składniki i bezpieczne narzędzia kuchenne (noże będą oczywiście dla niego jeszcze nieodpowiednie), wycierać blat, próbować formować pierwsze kluski, czy ciasteczka. Oczywiście te próby będą pewnie niezbyt udane, ale to nic – jaka to satysfakcja zjeść coś, co się samemu zrobiło!

Z wiekiem, i z rozwojem umiejętności manualnych powierzać możemy dziecku coraz poważniejsze i bardziej odpowiedzialne zadania. Oczywiście, krojenie ostrym nożem, obchodzenie się z gorącymi naczyniami, wkładanie ciasta do pieca etc. – wszystko to powinno odbywać się pod naszym nadzorem. Jednak nie należy ograniczać młodego kucharza słowami: „zostaw, to niebezpieczne, ja to zrobię”. Nawet jeśli dana czynność wiąże się czasem z ryzykiem urazu, to lepiej naszego sous chefa wspomóc i udzielić mu asekuracji, niż nastraszyć, tym samym zniechęcając do gotowania.

Także dzieci w kuchni – jak najbardziej tak! Jeśli tylko one chcą, a dorośli znajdują w sobie pasję do uczenia oraz czas – jak najwcześniej. Nic tak nie umila domowego popołudnia jak wspólne przygotowywanie, a potem konsumowanie posiłku.

Sławomir Bieroń – znawca i pasjonat sztuk kulinarnych
Zdjęcia: OMC (dla sklepu Souschef.pl)